sobota, 1 listopada 2014

Być jak Dean Morriarty…

Ferlinghetti był jednym z idoli Jima, obok Kennetha Rexrotha i Allena Ginsberga. Ginsberg wywarł nań największy wpływ jako ucieleśnienie literackiej postaci Carlo Marxa, jednego z bohaterów „On the road” Kerouaca, „smutnego poety-kontestatora o mrocznej duszy”. To przyciągało Jima jak magnez.
Fascynował go też Dean Morriarty, „brodaty bohater śnieżnego Zachodu”, którego postać ożywiała akcję powieści Kerouaca niczym amfetamina. Był to jeden z kerouacowskich „szaleńców, szalony w czynach, w słowach, w żądzy ocalenia, pragnący wszystkiego naraz. Człowiek, który nigdy nie ziewa ani nie prawi banałów, lecz płonie, płonie, płonie jak fantastyczne, jaskrawożółte race, wybuchające na kształt pająków na tle gwiazd, z błękitną poświatą pośrodku i z zachwyconym „ach!” publiczności”.
Jim zaczął naśladować Morriartego we wszystkim, z jego przeciągłym śmiechem „hii-hii-hii” włącznie.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz