piątek, 27 czerwca 2014

Idole literaccy

Poezje Jima wypełniły wiele utworów nagranych na płyty The Doors, ale również wiele poematów znalazło się w wydawanych tomikach wierszy. Czytając teksty Jima odnosi się wrażenie, że nie są to moralizatorskie tony i patetyczne uniesienia, ale raczej opisy własnych przeżyć, doznanych wrażeń na przestrzeni od dzieciństwa przez buntownicze dojrzewanie do dorosłego życia. Wśród tych przeżyć niektóre są bardzo uwypuklone i Jim ciągle do nich wraca np. masakra drogowa Indian Hopi, wyprawy pustynne z przyjaciółmi czy nocne życie Los Angeles. Jim opisuje również własne wizje artystyczne, wplata urywki własnych scenariuszy filmowych (np. autostopowicz), wprowadza wątki związane z wojną. Jego wiersze epatują realnym zagrożeniem, mistycznymi siłami zdolnymi do uruchomienia katastrofizmu czy też obrzydliwościami przybierającymi kształty gadów tudzież wyzwolonymi spod moralnej cenzury wyrażeniami związanymi z seksem ze szczególnym naciskiem na konsekwencje kompleksu Edypa. Oczywiście nie brakuje w jego twórczości niewinnych erotyków, błogiej kontemplacji czy pozbawionych brutalności wersetów. W to wszystko Jim ładuje potężną dawkę wyobraźni i świat jego metafor staje się najczęściej niezrozumiały. Wyraźnie przeszukuje umysł w celu znalezienia ujścia dla swoich iluzji i wizji podnosząc żaluzje aluzji. Jego realizm załamuje się wtedy i znajdujemy się na drugim brzegu, po drugiej stronie tego co Jim nazywał wrotami czy też drzwiami. Ta strona jest najbogatszym reprezentantem twórczości Jima. Brak tu poetyckich aforyzmów, które można przyjąć jako życiowe credo. Króluje natomiast nieskrępowana swoboda, poszukiwanie wyzwolenia wyobraźni, brak granic i barier artystycznych. To zupełnie inny, wirtualny realizm spleciony z plemiennymi obyczajami, cofający się ku pierwotnym instynktom prehistorii. Nie ma tu miejsca na konformizm. Jim miał czelność odwrócić się od norm społecznych, od zakłamania ludzi i zbudowanych przez nich instytucji. Pokazał, że wystarczy przejść przez zabite dechami wrota własnego, zakompleksionego, zamurowanego stereotypami jestestwa. Jim nie zbliżył się jakością twórczości do swojego guru, Artura Rimbauda, ale niektórzy widzą w nich dwóch Prometeuszy, złodziei ognia.
Idole literaccy Jima Morrisona to przede wszystkim jemu współcześni Allen Ginsberg, William Borroughs, Norman Mailer, Terry Southern, Jean Genet. Spośród filozofów lubił Friedricha Nietsche’ego i nie za to, że stworzył koncepcję nadczłowieka, ale za to że stworzył koncepcję wolnej woli i stracił zdrowie psychiczne widząc bitego konia. Idole poetyccy to przede wszystkim poeci francuscy Charles Baudelaire i Artur Rimbaud. Inspiracje dla jego twórczości można odnaleźć w następujących pozycjach (wybór):

Aldous Huxley – The Doors of Perception (1954);
William Blake – The Marriage of Heaven and Hell (1790 – 93);
John Rechy – City Of Night (1963);
Sofokles – Król Edyp (bardzo dawno);
Dave Wallis – Only Lovers Left Alive;
Jack Kerouac – On The Road (1951);
William Borroughs – Naked Lunch (1959);
William Borroughs – The Soft Machine (1961);
Norman Mailer – The Deer Park (1955);
Norman Mailer – An American Dream (1965);
Norman Mailer – Why Are We in Vietnam? (1967);
Edith Hamilton – Mythology (1942);
Marshall McLuhan – Understanding Media (1964);
Joseph Campbell – The Hero With A Thousand Faces (1949).

Biografie podkreślają uwielbienie Morrisona dla filmu ze szczególnym oddaniem dla następujących obrazów:

Nicholas Ray – Rebel Without The Cause (1955); Jean-Luc Godard – Le Mepris (1963);
Joseph Losey – The Servant (1963);
Jean Genet – Un Chant d’Amour (1950);


Jim uwielbiał kino francuskie i potrafił pojechać na projekcję na drugi koniec Stanów. Spośród innych artystów cenieni przez Jima byli:
Andy Warhol, Brian Jones, Bob Dylan, Ricky Nelson, Elvis Presley oraz grupy rockowe Love, The Kinks i The Beach Boys. Nie wiadomo dlaczego nie przypadł mu do gustu śpiewający poeta francuski Jacques Brel, ale za to lubił go Ray Manzarek.

(http://rock.w3h.net/doors/doors.htm)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz