Podobnie
jak wielu innych, Jim zażywał substancje odurzające, by rozszerzyć
granice swej świadomości, by dostąpić zaszczytu wejścia w światy, które
innymi sposobami były niedostępne. Świadom szamańskiego charakteru swego
wnętrza (peyotl, Castaneda, Don Juan…), Jim wchłaniał środki
psychodeliczne. Wzorem Coleride`a i innych opiumowych smakoszy,
pozostawał pod urokiem wyimaginowanych rajskich ogrodów, hipnotycznej
architektury, mlecznych mórz i bezgwiezdnych nocy. Jak wcześniej Huxley,
Jim poznawał w zachwycie doskonałość geometrii, odkrywał starożytne
tajemnice, docierając do granic objawienia.
I podążając śladem poetów-romantyków, znajdował radość w pobudzaniu swych zmysłów czym tylko się dało – wino, haszysz, whiskey. Gdyby przez całe życie miał pić wyłącznie nalewkę z piołunu, nie pogardziłby i tym.
W swej pracy „Różnorodność przeżyć religijnych”, William James stwierdził to, o czym Jim już wiedział:
I podążając śladem poetów-romantyków, znajdował radość w pobudzaniu swych zmysłów czym tylko się dało – wino, haszysz, whiskey. Gdyby przez całe życie miał pić wyłącznie nalewkę z piołunu, nie pogardziłby i tym.
W swej pracy „Różnorodność przeżyć religijnych”, William James stwierdził to, o czym Jim już wiedział:
„Trzeźwość pomniejsza, dyskryminuje i mówi NIE;
pijaństwo poszerza, jednoczy i mówi TAK”.
A kiedy wizje przestawały go zaskakiwać i zadowalać, kiedy procenty nie dostarczały mu już szerszych doznań, wtedy, niczym Dionizos, bożek ekstazy, który przeistoczył się w Bachusa, bożka pijaństwa, Jim zaczął przy pomocy alkoholu łagodzić swe bóle i cieszyć się nieświadomością.
pijaństwo poszerza, jednoczy i mówi TAK”.
A kiedy wizje przestawały go zaskakiwać i zadowalać, kiedy procenty nie dostarczały mu już szerszych doznań, wtedy, niczym Dionizos, bożek ekstazy, który przeistoczył się w Bachusa, bożka pijaństwa, Jim zaczął przy pomocy alkoholu łagodzić swe bóle i cieszyć się nieświadomością.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz