"Nie ma już „tancerzy”, tych potępieńców.
Podział ludzi na aktorów i widzów
stał się najważniejszym wydarzeniem naszych czasów.
Opętani jesteśmy przez bohaterów, którzy żyją dla nas
i których potrafimy karać.
Gdyby wszystkie stacje telewizyjne i radiowe
pozbawiono źródeł, z których płynie ich potęga,
Gdyby wszystkie książki i obrazy spalono
następnego dnia,
zamknięto by wszystkie teatry i kina,
wszystko to, co składa się na wielki surogat rzeczywistości"
Podział ludzi na aktorów i widzów
stał się najważniejszym wydarzeniem naszych czasów.
Opętani jesteśmy przez bohaterów, którzy żyją dla nas
i których potrafimy karać.
Gdyby wszystkie stacje telewizyjne i radiowe
pozbawiono źródeł, z których płynie ich potęga,
Gdyby wszystkie książki i obrazy spalono
następnego dnia,
zamknięto by wszystkie teatry i kina,
wszystko to, co składa się na wielki surogat rzeczywistości"
Lubimy, gdy w poszukiwaniu sensacji zawarte są jakieś „dane”
Przeistoczyliśmy się i nie tańczymy już jak
szaleni na zboczach wzgórz. Teraz jesteśmy
patrzącą w ciemność parą oczu.
Gdy Jim był w
Tulsa, widziałem jego występ. Zawołał wówczas:"Hej, ty tam!",
wskazując na siedzącego w czwartym rzędzie faceta. I w tym momencie wybuchnął
naprawdę złowieszczym śmiechem, mówiąc:"Hej, ty tam - siedzisz sam, chcesz
sobie potańczyć i nikt nie może ci pomóc". I śmiał się dalej.
Patrząc wstecz
uświadamiam sobie, że Jim nie miał na myśli wyłącznie tego jednego faceta -
zwracał się zasadniczo do całego pokolenia. Ludzi, którym wystarczyło usiąść,
popatrzeć i po prostu trochę się zabawić - i im o coś takiego właśnie chodziło.
Takie coś zadowalało ich w zupełności. A Jim uznał to za coś chorego,
nienormalnego. Dla niego... On był osobą, która wygłaszała jakieś przesłanie i
zachowywała się dokładnie odwrotnie. Chciał, żeby... Był szaleńcem, tańczącym na
górskim zboczu, nie był patrzącą w ciemność parą oczu. Cały czas mówił
ludziom:"Podnieście się i zróbcie coś".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz