You are alone
& have no need of other
come, calm one
into the life-try
Rozległa promienna plaża i chłodny księżyc niczym klejnot. Nagie pary ścigają się u jego cichego boku i śmiejemy się niczym głupiutkie dzieci zadowoleni we włochatych bawełnianych mózgach niemowlęctwa Muzyka i głosy otaczają nas Wybierz, zawodzą pradawni Czas znów ustąpił Wybierz teraz, zawodzą Pod księżycem Przy starodawnym jeziorze Wejdź ponownie do słodkiego lasu Wejdź do gorącego snu, chodź z nami Wszystko rozpadło się i tańce (Muzyka gór skrzypce) Noc rozjaśniona światłem księżyca Górska wioska Szaleniec w lesie w gęstwinie drzew Pod księżycem Pod gwiazdami Wirują i tańczą Młodzi ludzie Prowadzeni do jeziora przez Króla i Królową O, chcę być tam Chcę byśmy byli tam przy jeziorze pod księżycem wspaniali i niezwykli sączyli jego gorący likier SSSSSSSSSSSSSSSSSSS
Zadałem Michaelowi McClure pytanie, które jest „solą” tej książki. Jaki on naprawdę był?
Wiesz co - odpuśćmy je sobie. Z takimi pytaniami przychodzą nastoletnie dzieciaki...
Powiedziałem: „Stwierdziłem kiedyś, że w tym pytaniu kryje się pewna wartość, podoba mi się też jego prostota, bo wymusza na rozmówcy skondensowanie całej opinii o Jimie do rozmiarów kilku szczerych słów, do rozmiarów spontanicznego haiku...” Ale Michael nigdy nie odpowiedział mi na to pytanie. Być może była to też jakaś forma odpowiedzi.
Frank Lisciandro: Morrison. Święto Przyjaciół
"Kocham wielkich wzgardzicieli,
gdyż to są wielcy wielbiciele i strzały tęsknoty na brzeg przeciwny".
(Friedrich Nietzsche: Tako rzecze Zaratustra)
Mimo, że utwór ten pojawił się dopiero na drugim albumie, był początkiem historii The Doors jako zespołu. W pewien słoneczny dzień w lipcu 1965 roku Ray Manzarek snuł się leniwie w okolicach plaży Venice, kiedy nagle natknął się na znajomego z UCLA, którego od pewnego czasu nie widywał. Był nim Jim Morrison. Przywitali się ciepło, a gdy Ray zapytał Jima co ostatnio porabiał, zaskoczony usłyszał, że pisał piosenki. Odparłem na to: "No, nieźle" - wspominał Ray(...) I tak usłyszałem "Moonlight Drive" a po pierwszych czterech linijkach powiedziałem: "To najlepszy rockowy tekst jaki kiedykolwiek słyszałem. Słyszałem już w głowie zmiany akordów i rytm - moje palce natychmiast zaczęły się poruszać. Spytałem go, czy ma coś jeszcze, na co odparł "Ależ tak, całe mnóstwo."

Popłyńmy do księżyca
Przez fale się przedrzyjmy
W wieczór zanurzmy
Gdy miasto śpi, by twarz swą skryć
Wypłyńmy dziś wieczór, kochana
Naszej próby przyszedł czas
Nad ocean przywiozłem cię
W świetle księżyca jadąc
Popłyńmy do księżyca
Przedrzyjmy się przez fale
Poddajmy się światom, które czekają
I w nas się wtulić chcą
Wszystko już załatwiliśmy tu
Wahań minął czas
W rzekę wkroczyliśmy
W świetle księżyca jadąc
Popłyńmy do księżyca
Przedrzyjmy się przez fale
Wyciągasz dłoń, bym trzymał cię chcesz
Lecz ja prowadzić cię nie mogę.
Spokojnie, kocham cię
Spadamy w dół przez mokre lasy
W świetle księżyca jadąc
Północą, w świetle księżyca.
Chodź kochana, na przejażdżkę.
W dół, gdzie oceanu szum
Pojedziemy całkiem blisko.
Będzie nieźle nam
Ach, kochana
zatoniemy dziś.
W dół pójdziemy, dół, dół, dół.
Strange days have found us
And through their strange hours
We linger alone
Bodies confused
Memories misused
As we run from the day
To a strange night of stone
My favorite Doors album. Captures being lost in yourself perfectly. Freaks, outcasts, losers, and psychos, all in one.
The Doors had this unique poetic melancholic touch to them; love em to death for it.
Can listen to it over and over. Words are great. Melody is phenomenal. You never forget it.
Just what I needed on a lonely night at 4am.
Debiutancki album Doorsów był cudownie spójnym, szokująco oryginalnym i niepokojącym przesłaniem niosącym ze sobą pasję, przerażenie i uwolnienie
Break on through anonsowano jako wybuchowy, rozpalony do białości muzyczny list intencyjny. Rewolucyjny w swym przesłaniu pojawił się jako poważne ostrzeżenie wymierzone przeciwko panującym wówczas nastrojom.
The End - ze swoją hipnotyzującą i zapadającą w pamięć rozpaczą i strachem, słowami o dziwnym błękitnym autobusie, obrazami siedmiomilowego węża, zagubieniu na pustkowiu cierpienia (gdzie dzieci są szalone), z przekazem o kazirodztwie i ojcobójstwie staje się niejednolitą mieszaniną stanowiącą jedną z najdłuższych i najbardziej depresyjnych, ale urzekających piosenek The Doors. Za każdym razem, gdy zespół ją wykonywał, publiczność zamierała.
End of the night - tytuł i ogólny pomysł na piosenkę pochodził z przeczytanej przez Jima książki "Journey to the end of the night", francuskiego autora Louisa Ferdinanda Celine`a. Choć sam Celine stanowił bardzo niezwykły wzór do naśladowania, jego poglądy, potężne wizje i zgorzkniała filozofia życia musiały wywrzeć na Morrisonie spore wrażenie. End of the night zawiera fragmenty najwcześniejszych tekstów, jakie Morrison zapisał w swoich notatnikach w Venice. Billa Siddonsa, menadżera zespołu, nigdy nie dziwiło odkrycie, że za potężnymi obrazami i wersami Morrisona kryły się literackie inspiracje. To najmądrzejszy facet, jakiego znałem - wyjaśnia. Nieprawdopodobnie inteligentny i głodny wiedzy. Wiele razy musiałem go uciszać, bo zaczynałem się czuć nieswojo. Słuchałem go uważnie, a potem nagle za cholerę nie miałem pojęcia co jest grane.
