Poniżej 1 z 3 biletów, który mi pozostał, zresztą najstarszy (chyba z 2001) był już totalnie nie do odczytu;(
I fragment wywiadu z Marcinem Rychcikiem - odtwórcą roli Jima Morrisona w spektaklu pt. Jeździec Burzy:
Skąd u pana fascynacja Jimem Morrisonem?
- Teraz powiem może banał. Każde pokolenie odkrywa twórczość takich
ludzi jak Jim Morrison na swój sposób. Myślę, że dotyka ona spraw
uniwersalnych i nieprzemijalnych.
Nawiązywał on zresztą do takich wielkich poetów jak Rimbaud i Boudelaire
oraz wielkiego filozofa Nietzsche. Także jego dorobek muzyczny jest już
klasyką. Każdy odkrywa w jego dokonaniach coś dla siebie. Na początku
moje zainteresowanie Morrisonem było dosyć powierzchowne. Potem zacząłem
się wgłębiać w jego twórczość. Chciałem wiedzieć co mówię na scenie. Do
dzisiaj odkrywam go na nowo, właściwie każdego dnia. Jest on jednym z
niewielu poetów rocka, obok niego można jeszcze wymienić Johna Lenona.
Morrison był za życia opatrznie rozumiany, a kierowały nim dobre i
słuszne intencje, żeby potrząsnąć światem.
Co według pana jest nieprzemijającego w Jimie Morrisonie?
- Sądzę, że poszukiwanie samego siebie, dążenie tak bardzo mi bliskie, docieranie do pokładów świadomości, które są gdzieś w nas, czasem ukryte, przysypane popiołem. Określił bym to jako stałe dążenie do prawdy o sobie i świecie.
- Sądzę, że poszukiwanie samego siebie, dążenie tak bardzo mi bliskie, docieranie do pokładów świadomości, które są gdzieś w nas, czasem ukryte, przysypane popiołem. Określił bym to jako stałe dążenie do prawdy o sobie i świecie.
rozmawiał: WIESŁAW HAGEDORNY
I jeszcze pan Marcin i "Can`t Get You Off My Mind"
I jeszcze pan Marcin i "Can`t Get You Off My Mind"
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz