piątek, 16 września 2016

Moje zainteresowanie Morrisonem zaczęło się od...


 

Poniżej 1 z 3 biletów, który mi pozostał, zresztą najstarszy (chyba z 2001) był już totalnie nie do odczytu;( 



I fragment wywiadu z Marcinem Rychcikiem - odtwórcą roli Jima Morrisona w spektaklu pt. Jeździec Burzy:

Skąd u pana fascynacja Jimem Morrisonem?
- Teraz powiem może banał. Każde pokolenie odkrywa twórczość takich ludzi jak Jim Morrison na swój sposób. Myślę, że dotyka ona spraw uniwersalnych i nieprzemijalnych. Nawiązywał on zresztą do takich wielkich poetów jak Rimbaud i Boudelaire oraz wielkiego filozofa Nietzsche. Także jego dorobek muzyczny jest już klasyką. Każdy odkrywa w jego dokonaniach coś dla siebie. Na początku moje zainteresowanie Morrisonem było dosyć powierzchowne. Potem zacząłem się wgłębiać w jego twórczość. Chciałem wiedzieć co mówię na scenie. Do dzisiaj odkrywam go na nowo, właściwie każdego dnia. Jest on jednym z niewielu poetów rocka, obok niego można jeszcze wymienić Johna Lenona. Morrison był za życia opatrznie rozumiany, a kierowały nim dobre i słuszne intencje, żeby potrząsnąć światem.

Co według pana jest nieprzemijającego w Jimie Morrisonie?
- Sądzę, że poszukiwanie samego siebie, dążenie tak bardzo mi bliskie, docieranie do pokładów świadomości, które są gdzieś w nas, czasem ukryte, przysypane popiołem. Określił bym to jako stałe dążenie do prawdy o sobie i świecie. 

rozmawiał: WIESŁAW HAGEDORNY

I jeszcze pan Marcin i "Can`t Get You Off My Mind"

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz